Najbardziej w Starfield drażni mnie starożytna, boomerska komunikacja devowie - społeczność.
Z tego co rozumiem w głowie Bethesdy nadal mamy 1995 rok i wydana gra = gra skończona, Todd rzuci tylko tekst, że jak Wam nie działa to kupcie se lepsze karty, i cyk - pora na patrzenie na zyski.
Zero jakichkolwiek informacji czy planują jakieś poprawki, czy zdają sobie sprawę z problemów, 0, null ;]
To jest straszny dramat - nawet boomer Scoffield z jego dziurawym Callisto Protocol komunikował się wzorowo, dawał pokrzepienie cierpiącym, że wiedzą o błędach i problemach, zapewniał o nadchodzących poprawkach.
Nie mówię już o gigantach typu Lariany, czy Nixxes (ci od m.in. portu Ratcheta), którzy odpisują na tickety, podają sposoby komunikacji, a patche wychodzą codziennie.
Bethesda nie komunikuje nic a nic.
Tragedia.